niedziela, 25 września 2016

19. To jest ta prawda, która zabija nas wszystkich od lat.

Dzwonił, ale nie odbierała. Zmieniła numer telefonu. Nie wiedział, gdzie jest. Ona i ich syn. Nie zauważył, kiedy zaczęła się zmieniać. Nie zauważył, gdy podjęła decyzję o powrocie do sensu jej istnienia. Wydawało mu się, że narodziny Roberta zmieniły wszystko. Niestety, nawet to Melanii Włodarczyk się nie zmieniło. Uśpiła wszystkich, zadając po kolei decydujące ciosy. Siedzieli wszyscy u Kamila. Brakowało tylko Wojciecha, ale on wiecznie był nieobecny. Usłyszał trzaśnięcie drzwiami i zobaczył wściekłego Wojciecha. 
-Kurwa. Zrezygnowali z kontraktu. - rzucił torbą o podłogę, a Matylda chwyciła się za powiększający się brzuch. - Bez powodu. Ponoć dowiedzieli się, że grałem. - usiadł na pobliskim krześle, podrywając się nagle. - Że gram. Że mam długi. 
-Uspokój się stary, to pewnie pomyłka. - Kamil podszedł do przyjaciela i poklepał po ramieniu. - Mamy sierpień. Niektóre kluby nie mają jeszcze pełnych składów. 
-Ale to był Halkbank. - krzyknął. - Rozumiesz? To była moja szansa! 
-Może wystarczy wszystko wyjaśnić. - odezwała się nieśmiało Asia. - Przecież nie grasz, masz zaświadczenie o leczeniu, my możemy poświadczyć. 
-To nic nie da. - spojrzał na dziewczynę. - Ten, kto rozsiał plotki, wiedział, co robi. 

Upił łyk kolejnego piwa. Patrzył na przyjaciela, na Przemka i dziewczyny. Wszystkich martwiło to samo. Nikt nie mówił tego głośno, ale nagłe zniknięcie Melki nie wróżyło niczego dobrego. To było zupełnie w jej stylu. Nie zniknęła pierwszy raz, ale wiedział, że tym razem coś musiało ją do tego zmusić. Była dziwna już wtedy, gdy rozmawiał z nią ostatni raz. Była dziwna, prosząc by zapomnieli o wszystkim, co kiedykolwiek było złe. A potem spakowała się i wyszła. Najbardziej żal było mu Przemka. 
-Wyjeżdżam. - odezwał się Czauderna. - Dostałem propozycje z Olsztyna.
-Moment... - odezwała się milcząca do tej pory Matylda. - Ty zostajesz, a ty wyjeżdżasz. Ona zniknęła, a wy jesteście bliscy rozwodu.
-Tylka... - Asia spojrzała na męża. - To, że mamy problemy, nie znaczy, że się rozwodzimy. Po prostu musimy pewne sprawy sobie ułożyć.
-Jakie? - zapytał Wojtek. - Kiedy my wreszcie zaczniemy mówić prawdę?
-Chcesz prawdy? - Kamil popatrzył na przyjaciela. - Melka wyjechała przeze mnie. Bo ją kocham i nie mogę przestać. I ona mnie też. Ale jest jeszcze coś. Coś, co nie daje spać po nocach mojemu ojcu. Ojcu, który nad życie kochał ciotkę Melki. Nie wiem, co dokładnie wie Mela, ale to jest ta prawda, która zabija nas wszystkich od lat.

Czekał na nią w parku. Nie lubił tego miejsca. Nie był tu od dwudziestu ośmiu lat. Teraz jednak należało wyjaśnić wszystko. Pierwszy raz w życiu, trzeba było powiedzieć prawdę. Kiedy zmarła Małgosia obiecał sobie, że kiedyś zapłacą mu za wszystko. Kochał ją. Była jego pierwszą miłością i kiedy jej zabrakło, wszystko przestało mieć znaczenie. Kiedy została mu odebrana, przysiągł, że zniszczy Rafała Kwasowskiego, swojego najlepszego przyjaciela. Zniszczył jednak przede wszystkim swoje dziecko. Gdy Melania pojawiła się w jego gabinecie plan był prosty, gdy jednak weszła w ich życie, wszystko wróciło. Jego uczucia i to, co tak skutecznie próbował ukryć.
-Dziękuje, że się zgodziłeś. - odezwała się siadając obok niego na parkowej ławce. - Naprawdę dziękuje Paweł.
-Czego chcesz? - zapytał chłodno. - Czego jeszcze chcesz od mojej rodziny?
-Zastanawiam się, czy czasem Melka się z wami nie kontaktuje. Czy daje jakiś znak życia? - Dorota spojrzała na mężczyznę. - Ona taka jest, znika, gdy pojawiają się problemy, ale...
-Ty jesteś jej problemem. - przerwał jej. - Gdyby nie ty i twoje kłamstwa, wszystko byłoby dobrze. Jakoś bym zniósł obecność Rafała w życiu Małgosi. Przecież wiesz, że chciał zostawić Renatę. Wiesz, że prawdziwie ją kochał. Na tyle, ile potrafił, ale ją kochał.
-To był układ, na który się zgodziliśmy...
-Nie. To był układ, na który zgodziliście się tylko wy. - znów wszedł jej w słowo. - Kiedy Mela przyszła do mnie kilka lat temu, nie powiedziałem jej prawdę, bo nie wiedziałem, ile wie. Zgodziłem jej się pomóc, wystawiając własne dziecko. Teraz nie ma Melanii, nie ma mojego Przemka i najbardziej cierpi mój wnuk.
-Paweł, dlatego chciałam się spotkać. Żebyśmy jakoś znaleźli wyjście z tej sytuacji. Moje dziecko zniknęło.
-Gdybyś nie zaczęła knuć, a on by na to nie poszedł, nie byłoby sprawy, Dorota. Twoja matka nie chciała słyszeć o mnie, Rafał też jej nie odpowiadał, ale mieć w rodzinie Włodarczyka to już coś. Ale ona musiała zajść w ciąże, nie? I wszystko się pokomplikowało. Panna z dzieckiem, która przez przypadek kocha nie tego, co trzeba. Wywieźliście ją, a wystarczyło spuścić z tonu.

Sierpień 1989 
Siedzieli w parku. Lekko już podchmieleni. Nie mogła znieść szczęścia swojej siostry. Zakochana, nie przejmująca się niczym Małgosia. Heniu wpatrywał się w nią, jak w obrazek. Poczuła, jak dosiada się do niej Rafał. Ostatnio był wiecznie zły i rozdrażniony. 
-Matka wymyśliła sobie, że powinienem ożenić się z Renatą. - otworzył kolejną butelkę piwa. 
-Zawrzyjmy układ. - Dorota popatrzyła do przyjaciela. - Ty pomożesz mi zdobyć Henryka, ja pomogę ci z Renatą. 
-Dobrze. Co miałbym zrobić. 
-Uwieść moją siostrą. Ja pierwsza powinnam wyjść za mąż i to za Włodarczyka. 

-Ale potem straciłaś nad tym kontrolę, prawda? Bo choć odpuściłem, Rafał się zakochał. Mimo ślubu i narodzin Kamila. Zresztą, gdyby Małgosia przeczytała choć jeden list, do ślubu by nie doszło.
-Pamiętaj, że to ty wyciągałeś te listy ze skrzynki. Pamiętaj, że to ty wmówiłeś, jej naszą prawdę.
-I niczego bardziej nie żałuje. Wszyscy ją zabiliśmy. - wstał i odszedł zostawiając zaskoczoną kobietę. Myślał, że się zmieniła. Była przecież ukochaną żoną i co najważniejsze wspaniałą matką, dbającą o swoje dzieci najlepiej, jak tylko potrafiła. Ale ona grała. Przez te wszystkie lata grała. Nawet jeśli się zmieniła, to ona Dorota Stróżycka musiała mieć rację.  Mógłby wychować dziecko Małgosi, jak swoje. Kto wie, gdzie teraz jest to biedne dziecko.


Wracał do domu, gdy duży samochód odjeżdżał spod jego bramy. Zabrał zakupy z tylnego siedzenia i skierował swoje kroki do wejściowym drzwiom. Nacisnął klamkę, jednak drzwi były zamknięte. Nie mogąc przypomnieć sobie, gdzie włożył klucze zapukał. Otworzyła mu Ewa nie patrząc na niego. Przeszła do salonu. Idąc do kuchni zauważył stojące walizki. Nie mogąc zrozumieć, co się dzieje, usiadł koło żony. Ta jednak wstała.
-Spakowałam cię. – odezwała się spokojnie. – Jak podasz adres nowego mieszkania, prześlą ci pozew rozwodowy.
-Kochanie, co ty mówisz? – zapytał przestraszony.
-Masz dziesięć minut, żeby opuścić ten dom. Nie chce cię nigdy więcej widzieć.
-Ewa?
-Mam dość. Wiem wszystko. To koniec i ciesz się, że nie zawiadomiłam policji. Nie wybaczę ci, że zniszczyłeś moje dziecko.


Potrzeba tylko otworzyć oczy. Serce kłamie, a głowa nas zwodzi. Jedynie oczy widzą prawdę. Patrz oczyma. Słuchaj uszami. Wąchaj nosem i czuj przez skórę. Potem dopiero myśl. W ten sposób poznasz prawdę.


..........................

Witajcie, 
jakoś nie mogę się dzisiaj ogarnąć. 
Jakoś nie chce mi się wracać na uczelnie. 
Jakoś mam ochotę rzucić wszystko i wszystkich. 
Minie mi. 

Ps. Mam małe pytanko. Mam w zanadrzu jeszcze jedną historię. Niezmiernie inną, niż dotychczasowe. Połączenie dwóch z trzech moich miłości. 
Z Wojciechem i Andrzejem w składzie, ale, ale czy jest sens ją pisać?
Czy chciałybyście ją przeczytać?
Dla zainteresowanych namiary http://pamietajac.blogspot.com/
I jeszcze coś starego, ale mojego, osobistego http://za--sciana.blogspot.com/
Zapraszam i proszę ten jeden jedyny raz o odzew. 

1 komentarz:

  1. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń