sobota, 10 września 2016

17. Melania Włodarczyk zniknęła.

Czerwiec 2017 
Pakowała do ogromnych walizek kolejne rzeczy. Swoje i Roberta. Musiała zdążyć opuścić mieszkanie, zanim Przemek wróci od rodziców. Zadzwoniła po taksówkę i ostatni raz rozejrzała się po pomieszczeniu. Tu był jej dom. Jedyny jaki chciała mieć i miała. Jednak prawda okazała się zbyt bolesna. 
-Tylka? - krzyknęła do słuchawki, jednak zamiast głosu przyjaciółki, ponownie usłyszała jej jęk i spuszczaną wodę w łazience. - Jesteś?
-Tak. - odpowiedziała jej słabo. 
-Idź do lekarza, albo chociaż zrób ten test. - Melka poprawiła Roberta i wskazała taksówkarzowi, gdzie ma się udać Rozejrzała się, jednak nie dostrzegła nikogo znajomego. - Proszę cię. 
-Dlaczego dzwonisz? 
-Potrzebuje pomocy. - Melka przeczesała rozpuszczone włosy. - Nie wiesz, kiedy wraca ta łamaga?
-Oni nie dawno wyjechali. - rzuciła poirytowana Tylka. - Jakoś pod koniec czerwca. 
-A Kamil? 
-Kamil szuka mieszkania w Warszawie, więc też im zejdzie. 
-Ok, to ja się jeszcze odezwę. Pa. - rozłączyła się i wyłączyła telefon. Teraz tylko zostawić dziecko Stefanowi i spokojnie dojechać do Ustki. Przymknęła oczy i oddychała głęboko. 

Wrócił do mieszkania, jednak nikogo nie zastał. Był pewien, że ratuje umierającą Tylkę. Rozłożył torby z jedzeniem w lodówce i zgarniając po drodze piwo, rozsiadł się przed telewizorem. Jego wzrok padł na ramkę stojącą na komodzie. Byli wszyscy razem. Za tydzień mieli stać się prawdziwą rodziną. Melania zadziwiła wszystkich, gdy z dnia na dzień zmieniła zdanie dotyczące ślubu. Był szczęśliwy. Dobiegł go jednak dźwięk telefonu. Niechętnie zwlókł się z kanapy i odebrał. 
-Nie ma sprawy, może zostać u ciebie. - odparł zanim jeszcze Matylda zdążyła zabrać głos. 
-Przemek, daj mi natychmiast Melkę! - krzyknęła do słuchawki. 
-Ale przecież jest u ciebie. - odparł lekko zdziwiony. 
-Nie ma jej. Ma wyłączony telefon. 
-Najwidoczniej jej się rozładował, nie wróciła jeszcze. - powiedział spokojnie. 
-Ale skąd? - była wyraźnie poddenerwowana. - Dzwoniła co prawda do mnie rano, ale to nie była przyjemna rozmowa. Była poddenerwowana i jakaś dziwna. Wypytywała o chłopaków, o ich powroty. A potem wyłączyła telefon. Byłam u was, ale nie było nikogo, Przemek...
-Oddzwonię, gdy się czegoś dowiem. - rozłączył się i rzucił butelką o ścianę. Melania Włodarczyk zniknęła. 

Maj 2017
Stała przed niewielkim domkiem w Andrychowie. Oddychała głęboko. Wiedziała, że jedynym sposobem poznania prawdy jest rozmowa ze Stefanem. On wiedział wszystko. Jedyna osoba, która na przestrzeni lat była z nią szczera. Zapukała delikatnie w drewniane drzwi i czekała. Przymknęła oczy. 
-Wiedziałem, że w końcu przyjdziesz. - usłyszała cichy głos mężczyzny. - Dlaczego dopiero teraz?
-Muszę wiedzieć wszystko. Muszę wiedzieć, co naprawdę wydarzyło się dwadzieścia osiem lat temu. - powiedziała patrząc mu w oczy. - Bo sama nie wiem już, kim jestem. 
-Wejdź. - uśmiechnął się. - Jesteś tak do niej podobna. Tak strasznie ją przypominasz i nie chodzi mi tylko o wygląd. 


Zaczynał kolejny dzień be niej. Kolejny raz wpatrywał się w zdjęcie, przedstawiające cząstkę jego. Cząstkę jej. To nigdy nie miało się zdarzyć. A teraz będzie miał dziecko z kobietą, która była mu zakazana. Nie odezwała się. Nie odebrała telefonu. Nie odpisała na żaden sms. Zniknęła. Siedział i opróżniał kolejną butelkę piwa. Nie trzeźwiał. Zmieniały się tylko trunki i pory ich spożywania. Tamtego dnia świat się zatrzymał. Musiał spełnić obietnicę daną tamtej dziewczynie. Patrzył w jej oczy i widział, że cierpiała. Przed oczami miał Melanię. Wzrok z tamtego dnia, gdy wpadła na niego, by zostać na dłużej. Sama wpuściła go do swojego życia. Do tamtej nocy wszystko toczyło się zgodnie z planem. Wszystko poza uczuciem, którym ją darzył. Kochał kobietę, która nigdy nie była mu pisana. Przybliżył jej apaszkę do nosa i wdychał jej kojący zapach. Czuł się bezpieczny. 


Kolejny dzień zaczynała w ten sam sposób. Zeszła na śniadanie i rozejrzała się po pomieszczeniu. Nikogo nie było. Miała cała chatkę do swojej dyspozycji. Zmieniła numer telefonu, adres, kolor włosów. Zmieniła w swoim życiu wszystko poza sercem. Nie mogła wyrwać go ze swojego życia. Próbowała. Poległa. Kochała go. Jak nigdy nikogo i wiedziała, że nigdy już nikogo tak nie pokocha. Nie mogła tego czuć. Miała tylko nadzieję, że kiedyś jej wybaczy. Nie on był celem. Jej metą był ktoś inny. Potem mogła odejść. Wiedziała, że potem będzie musiała zniknąć z jego życia, ze świata, który dawał oparcie i troskę. Nigdy nie spała tak spokojnie, jak w jego ramionach. Nigdy nie była bezpieczniejsza, niż trzymając głowę na jego kolanach. Nigdy nie była bardziej kochana, jak podczas tych nocy, gdy nie umieli złapać tchu. Był jej powietrzem. Powietrzem, które samo wykopało jej grób. 
 -Co z nim? - zapytała, gdy po drugiej stronie usłyszała głos teściowej. 
-Stacza się. - odpowiedziała cicho. - Melania, ja wiem, że ci obiecałam, ale nie mogę patrzeć, jak w tym wszystkim cierpi moje dziecko. Wróć.
-Wrócę, ale nie do niego. - szepnęła. - Nikogo w życiu nie kocham, jak jego i Roberta, i dla ich dobra nie możemy być razem. 
-Wiesz, co robisz? 
-Wydawało mi się, że wiem. Wydawało mi się, że jedynym winnym w tym wszystkim jest Kwasowski. Wydawało mi się, że moja matka nigdy nie mogłaby zrobić tego swojej ukochanej siostrze. Wydawało mi się, że moja babcia nie mogłaby skazać na śmierć swojego dziecka. Okazało się, że całe moje życie było kłamstwem. Urodziłam się tylko po to, żeby Dorota pamiętała...Musisz zrobić wszystko, żeby przed moim powrotem Przemek wyjechał. On nie może wiedzieć...


Pragnęła tylko jednego- zasnąć, spać głęboko i bez snów, wyzwolić od wszystkich smutków, trosk i zmartwień, aż obudzi się rano, wypoczęta i uzdrowiona. W dawnej rzeczywistości, zanim to wszystko się stało. Ale tak nie będzie (...) życie biegnie swoim torem.
........


Witajcie!
Udało mi się napisać szybciej, więc dodaje. 
A to oznacza tylko jedno.
Wchodzimy w ostatnią fazę tej opowieści... 
Co to znaczy, przekonacie się niedługo. 
Udanego dnia. 

3 komentarze:

  1. Sama nie wiem, co napisać. Zestawiasz ze sobą dwa, tak przeciwstawne sobie oblicza Melki i właściwie nie wiadomo, która z nich jest prawdziwa. I sama już nie wiem, kogo tu mi bardziej żal. Nic nie jest proste i jednoznaczne. Ale chciałoby się powiedzieć, wracaj dziewczyno i wreszcie powiedz prawdę.
    Czekam na więcej i aż się boję.
    Kasia.

    OdpowiedzUsuń
  2. To opowiadanie ma coś w sobie, co przeraża i jednocześnie zachwyca. Złożoność postaci. Nie lubiłam Meli od początku i dalej jej nie lubię, ale wydaje mi się, że tylko przy Przemku mogła być sobą, chociaż.. No zobaczymy.
    Pozdriawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Emocje sięgają zenitu. Niby było do przewidzenia, że dobrze nie będzie, ale zaskoczenie jest. Jeśli zniknęła, ma widocznie ku temu powód. Przemek taki biedny w tym wszystkim. Ale przynajmniej Wojtkowi i Tylce się układa i Kamilowi też.

    OdpowiedzUsuń