Patrzył na śpiącego Kacpra i krzątającą się koło niego Melanię. Był szczęśliwy i pierwszy raz od dawna spokojny. Jego siostra wreszcie przestała uciekać. Powrót do Bielska był jednym z jej lepszych wyborów. Pozwolenie Przemkowi wejść w swoje życie. Jego Melania stała się człowiekiem. Była słaba i silna jednocześnie. Robert wyzwolił w niej uczucia, na które normalnie by sobie nie pozwoliła.
-Kiedy Przemek wraca? - zapytał, gdy postawiła przed nim kawę.
-Jutro. - odparła siadając naprzeciwko. - Chcemy zamieszkać ze sobą na stałe. Takie dochodzenie zaczęło mnie męczyć. Jego zresztą też. - uśmiechnęła się. - A jak przygotowania do tego wielkiego dnia?
-Z dnia na dzień coraz gorzej. Został miesiąc, a ja mam wrażenie, że się nie uda. - spojrzał na siostrę przestraszony. - Przecież to Kwasowscy. Danuta mnie zje.
- Nie przesadzaj. - zaśmiała się. - Jeśli ja jeszcze żyje, ty też dasz radę.
-Ale wiesz, cieszę się, że będzie obok mnie. - chwycił dziewczynę za rękę. - Dziękuje.
-A skrzywdź mi ją! - pogroziła mu z uśmiechem palcem. - To ja już cię znajdę Włodarczyk, a wtedy źle z tobą będzie.
-Moja Mela wróciła - zaśmiał się budząc przy tym niemowlę.
Kończyła składać ubranka, gdy do mieszkania wrócił Przemek. Ucałował dziewczynę w czoło i popatrzył na śpiącego synka. Był szczęśliwy. Pierwszy raz w życiu miał pewność, że stara Mela już nie wróci. Że ta dziewczyna, którą poznał dwa lata temu odeszła raz na zawsze. Wszystko zmierzało do szczęśliwego końca.
-Widziałem dzisiaj Kamila, wpadną jutro na kolację - powiedział biorąc syna na ręce. - Mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko.
-Oczywiście, że nie. - uśmiechnęła się. - Stęskniłam się za Bartusiem. I dawno nie rozmawiałam z Asią. To cud, że z nim wytrzymuje jeszcze.
-Melka, mogę cię o coś zapytać? - kiwnęła głową- Tylko bądź szczera. Naprawdę wciąż jeszcze jestem ci potrzebny? Wciąż jeszcze mamy grać?
-Nie gram już. Od dawna. Kocham cię. W pewnie sposób kocham cię już od dawna. - usiadła chłopakowi na kolanach. - Nie zauważyłeś? Ja już skończyłam.
-Ja też cię kocham. Was kocham.
Weszła powoli do mieszkania. Zastała śpiącego Przemka na kanapie. Pochrapywał cicho. Zsunęła buty i wsunęła się w jego ramiona. Zasnęła. W jego ramionach odnalazła to, czego szukała całe życie.
Obudził ją trzask szkła w kuchni. Przetarła oczy i stanęła w drzwiach pomieszczenia. Przemek zaklął pod nosem. Uśmiechnęła się. W samych spodniach dresowych, rozczmuchany wyglądał jak młody bóg.
-Pomóc ci? - zapytała skradając buziaka chłopakowi.
-Czemu nie śpisz? - zagarnął dziewczynę w swoje ramiona. - Chciałem ci przygotować śniadanie do łóżka.
-Chyba kanapę. - zaśmiała się. - Kocham cię. - powiedziała cicho.
-Ja ciebie też łobuzie. - ucałował dziewczynę. - Moja mama koniecznie chce dzisiaj porwać swojego jedynego wnuka na całe popołudnie. Pomyślałem, że moglibyśmy gdzieś pojechać.
-I przypadkiem ty już wiesz gdzie. - spojrzała podejrzliwie na chłopaka.
-Ja zawsze jestem przygotowany. - poklepał dziewczynę po pośladku.
Zjechała z górki z donośnym śmiechem. Obejrzała się i czekała na swojego mężczyznę. Dawno nie bawiła się tak dobrze. Przemek zawsze czymś ją zaskakiwał. I to chyba kochała w nim najbardziej. Tą nieprzewidywalność grzecznego z pozoru chłopaka. Siedząc chwilę później przy gorącej herbacie i patrzyła ze skupieniem na chłopaka. Było w nim tyle niepewności. Zdawała sobie sprawę, że wciąż nie czuje się pewnie. Że wciąż zastanawia się, co nastąpi dalej. Nie miała zamiaru wtajemniczać chłopaka w nic więcej. Całą resztę załatwi sama. Sama z ojcem chłopaka. A potem wyjadą i nigdy więcej tutaj nie wrócą. Zacznie nowe życie zostawiając ich wszystkich za sobą.
-O czym myślisz? - zapytał obserwując uważnie dziewczynę.
-O nas. O tym wszystkim, co wydarzyło się przez ostatnie lata. O przyszłości. - odpowiedziała patrząc prosto mu prosto w oczy.
-Mela, ja wiem, że to za wcześnie. Że dopiero ze sobą zamieszkaliśmy i w ogóle, ale może moglibyśmy pomyśleć o następnym kroku?
-Porozmawiamy o tym później, dobrze? - chwyciła chłopaka za rękę. - Teraz skupmy się na Młodym i weselu Wojciecha. Przecież ta łamaga sobie sam nie poradzi. - zaśmiała się.
-Ale wrócimy do tej rozmowy. - kiwnęła głową.
Grudzień 2015
Siedzieli w przytulnej kawiarence przy kubku gorącej czekolady. Jedna rzecz, której Melania bardziej niż paluszków nie cierpiała czekolady w każdej postaci. Czuła na sobie czujny wzrok Przemka. Nie odezwał się od wczorajszego telefonu. Widocznie nie był zadowolony ze swojej nowej roli. To była jej nadzieja. Pogrąży tego człowieka i więcej się nie spotkają.
-Mam pytanie, co takiego zrobił ci Kwasowski? - odezwał się po dłuższej chwili.
-Zniszczył życie siostrze mojej mamy. Tyle. - nie był odpowiednią osoba, by mówić mu całą prawdę. - Ale nie chce o nim rozmawiać. Lepiej, żebyśmy się poznali. Powiedz mi coś o sobie.
-A mój ojciec? - zapytał spoglądając na Melanię. Jednak widząc jej wzrok, pokręcił tylko głową. - Jestem siatkarzem, gram z Kamilem w jednej drużynie, studiuje.
-A prywatnie? - zapytała niepewnie. - Nie chciałabym niczego popsuć. Znaczy wiesz, jesteś mi potrzebny, ale jeśli masz dziewczynę, zrozumiem.
-Powiedzmy, że mamy przerwę. - rzucił bladym uśmiechem. - Meluś, ale możesz powiedzieć cokolwiek? Jeśli już mam niszczyć człowiekowi życie, chciałbym wiedzieć dlaczego.
-Już mówiłam, reszty dowiesz się później. Jeszcze cię nie znam, ale jak poznam, powiem ci wszystko, nie tylko o nim, ale również o sobie. Bo wiesz, tak się składa, że nie ufam samej sobie.
Patrzył na dziewczynę siedzącą po przeciwnej stronie stolika. Miała w sobie coś, czego nie potrafił określić, ale było to coś, co strasznie przyciągało do niej. Taka wewnętrzna siła, która obejmowała każdego człowieka, który miał okazję spotkać się z Melanią Włodarczyk. Zgodził się na coś, co kompletnie nie miało sensu. Zastanawiał go fakt wspólnej zemsty na Rafale Kwasowskim. Nie znał go za dobrze, ale wiedział, że Rafał miał więcej wrogów niż przyjaciół. Nie był zbytnio lubiany. A nawet własne dzieci starały nie wchodzić mu się w drogę. Miał jedną zasadniczą wadę, której on nie rozumiał. Nie kochał. Od pewnego momentu Rafał Kwasowski nie kochał.
-A ty? - zapytał po kolejnej dłuższej przerwie. - Co porabiasz, co lubisz, jak żyjesz?
-Studiuje medycynę, ale nie martw się, zajmę się tobą, jak już ci będzie wszystko jedno. Jak będziesz zimnym trupem w moim prywatnym królestwie. - zaśmiała się perliście. - Uwielbiam podróżować i nie umiem się zamknąć. Nie kocham. Już nie kocham. - a on w tym momencie patrząc w puste oczy dziewczyny przysiągł sobie nawet za cenę własnego życia, przywrócić jej wiarę w miłość. Bo on jedyne w co prawdziwie wierzył, to miłość.
Kimkolwiek się jest, zawsze gdzieś w głębi duszy tli się pragnienie, żeby być kimś innym. A kiedy, choćby na ułamek sekundy, to pragnienie się spełnia, dzieje się cud.
Weszła powoli do mieszkania. Zastała śpiącego Przemka na kanapie. Pochrapywał cicho. Zsunęła buty i wsunęła się w jego ramiona. Zasnęła. W jego ramionach odnalazła to, czego szukała całe życie.
Obudził ją trzask szkła w kuchni. Przetarła oczy i stanęła w drzwiach pomieszczenia. Przemek zaklął pod nosem. Uśmiechnęła się. W samych spodniach dresowych, rozczmuchany wyglądał jak młody bóg.
-Pomóc ci? - zapytała skradając buziaka chłopakowi.
-Czemu nie śpisz? - zagarnął dziewczynę w swoje ramiona. - Chciałem ci przygotować śniadanie do łóżka.
-Chyba kanapę. - zaśmiała się. - Kocham cię. - powiedziała cicho.
-Ja ciebie też łobuzie. - ucałował dziewczynę. - Moja mama koniecznie chce dzisiaj porwać swojego jedynego wnuka na całe popołudnie. Pomyślałem, że moglibyśmy gdzieś pojechać.
-I przypadkiem ty już wiesz gdzie. - spojrzała podejrzliwie na chłopaka.
-Ja zawsze jestem przygotowany. - poklepał dziewczynę po pośladku.
Zjechała z górki z donośnym śmiechem. Obejrzała się i czekała na swojego mężczyznę. Dawno nie bawiła się tak dobrze. Przemek zawsze czymś ją zaskakiwał. I to chyba kochała w nim najbardziej. Tą nieprzewidywalność grzecznego z pozoru chłopaka. Siedząc chwilę później przy gorącej herbacie i patrzyła ze skupieniem na chłopaka. Było w nim tyle niepewności. Zdawała sobie sprawę, że wciąż nie czuje się pewnie. Że wciąż zastanawia się, co nastąpi dalej. Nie miała zamiaru wtajemniczać chłopaka w nic więcej. Całą resztę załatwi sama. Sama z ojcem chłopaka. A potem wyjadą i nigdy więcej tutaj nie wrócą. Zacznie nowe życie zostawiając ich wszystkich za sobą.
-O czym myślisz? - zapytał obserwując uważnie dziewczynę.
-O nas. O tym wszystkim, co wydarzyło się przez ostatnie lata. O przyszłości. - odpowiedziała patrząc prosto mu prosto w oczy.
-Mela, ja wiem, że to za wcześnie. Że dopiero ze sobą zamieszkaliśmy i w ogóle, ale może moglibyśmy pomyśleć o następnym kroku?
-Porozmawiamy o tym później, dobrze? - chwyciła chłopaka za rękę. - Teraz skupmy się na Młodym i weselu Wojciecha. Przecież ta łamaga sobie sam nie poradzi. - zaśmiała się.
-Ale wrócimy do tej rozmowy. - kiwnęła głową.
Grudzień 2015
Siedzieli w przytulnej kawiarence przy kubku gorącej czekolady. Jedna rzecz, której Melania bardziej niż paluszków nie cierpiała czekolady w każdej postaci. Czuła na sobie czujny wzrok Przemka. Nie odezwał się od wczorajszego telefonu. Widocznie nie był zadowolony ze swojej nowej roli. To była jej nadzieja. Pogrąży tego człowieka i więcej się nie spotkają.
-Mam pytanie, co takiego zrobił ci Kwasowski? - odezwał się po dłuższej chwili.
-Zniszczył życie siostrze mojej mamy. Tyle. - nie był odpowiednią osoba, by mówić mu całą prawdę. - Ale nie chce o nim rozmawiać. Lepiej, żebyśmy się poznali. Powiedz mi coś o sobie.
-A mój ojciec? - zapytał spoglądając na Melanię. Jednak widząc jej wzrok, pokręcił tylko głową. - Jestem siatkarzem, gram z Kamilem w jednej drużynie, studiuje.
-A prywatnie? - zapytała niepewnie. - Nie chciałabym niczego popsuć. Znaczy wiesz, jesteś mi potrzebny, ale jeśli masz dziewczynę, zrozumiem.
-Powiedzmy, że mamy przerwę. - rzucił bladym uśmiechem. - Meluś, ale możesz powiedzieć cokolwiek? Jeśli już mam niszczyć człowiekowi życie, chciałbym wiedzieć dlaczego.
-Już mówiłam, reszty dowiesz się później. Jeszcze cię nie znam, ale jak poznam, powiem ci wszystko, nie tylko o nim, ale również o sobie. Bo wiesz, tak się składa, że nie ufam samej sobie.
Patrzył na dziewczynę siedzącą po przeciwnej stronie stolika. Miała w sobie coś, czego nie potrafił określić, ale było to coś, co strasznie przyciągało do niej. Taka wewnętrzna siła, która obejmowała każdego człowieka, który miał okazję spotkać się z Melanią Włodarczyk. Zgodził się na coś, co kompletnie nie miało sensu. Zastanawiał go fakt wspólnej zemsty na Rafale Kwasowskim. Nie znał go za dobrze, ale wiedział, że Rafał miał więcej wrogów niż przyjaciół. Nie był zbytnio lubiany. A nawet własne dzieci starały nie wchodzić mu się w drogę. Miał jedną zasadniczą wadę, której on nie rozumiał. Nie kochał. Od pewnego momentu Rafał Kwasowski nie kochał.
-A ty? - zapytał po kolejnej dłuższej przerwie. - Co porabiasz, co lubisz, jak żyjesz?
-Studiuje medycynę, ale nie martw się, zajmę się tobą, jak już ci będzie wszystko jedno. Jak będziesz zimnym trupem w moim prywatnym królestwie. - zaśmiała się perliście. - Uwielbiam podróżować i nie umiem się zamknąć. Nie kocham. Już nie kocham. - a on w tym momencie patrząc w puste oczy dziewczyny przysiągł sobie nawet za cenę własnego życia, przywrócić jej wiarę w miłość. Bo on jedyne w co prawdziwie wierzył, to miłość.
Kimkolwiek się jest, zawsze gdzieś w głębi duszy tli się pragnienie, żeby być kimś innym. A kiedy, choćby na ułamek sekundy, to pragnienie się spełnia, dzieje się cud.
.................................
Witajcie,
pierwszy raz, nie wiem, co mam napisać.
Pomieszało mi się, namieszało i zamieszało, i już sama nie wiem, co będzie dalej.
Muszę to chyba na spokojnie przemyśleć.
Do następnego, kiedyś tam (tym razem nie obiecuje, że spotkamy się za tydzień)