Patrzyła na tonącą w bieli Matyldę. Na szczęśliwego Wojciecha i pękających z dumy rodziców. Patrzyła na Kamila i jego rodzinę. Ukradkiem spojrzała na Michalinę i jej narzeczonego. W końcu jej wzrok skrzyżował się ze wzrokiem swojego niedoszłego teścia. Nie wyglądał na zadowolonego, więc jeszcze mocniej wtuliła się w Przemka. Tak, jakby znaczyła swój teren. Tak, jakby chciała ogłosić, że ona i Czauderna są razem i nic tego nie zmieni. Uśmiechnęła się do mamy Kamila i wróciła wzrokiem na parę młodą, która tańczyła w rytm wolnej melodii. Cieszyła się, że jej brat wreszcie jest szczęśliwy. Teraz całkowicie mogła skupić się na sobie. Tylko i wyłącznie na sobie.
Patrzył na śmiejącą się Melanię i nie mógł zrozumieć. Próbował z nią rozmawiać. Próbował, bo zawsze i tak zmieniała temat. Nie chciała poruszać tematu Marcina. Nie chciał zamęczać Wojtka, który i tak wystarczająco denerwował się ślubem. Zresztą i tak wątpił, by ten cokolwiek wiedział. Zostawała jeszcze Matylda, ale ta i tak niczego by nie powiedziała. Niczego więcej, co mogła mu powiedzieć. Nikt nie wiedział, że on i Melania kiedyś byli razem. Tym bardziej nikt nie wiedział, kim w jej życiu był Marcin. Musiał więc dowiedzieć się sam. Jednego był pewien, istniał powód, dla którego Melania go okłamała zostawiając tamtego dnia. I kiedyś się dowie.
Wyszła zaczerpnąć świeżego powietrza, gdy dobiegł ją jego zapach. Zapach, którego nie dało się z niczym pomylić. Zapach, który pasował tylko do Kwasowskiego. Nie spojrzała na niego. Nie odezwała się także pierwsza. Odwróciła się jedynie i spojrzała na bawiących się gości.
-Pięknie razem wyglądają. - odezwał się przerywając głuchą ciszę. - Zawsze wiedziałem, że kiedyś będą razem.
-Bo to jest miłość. - spojrzała na niego. - Taka, która pokona wszelkie przeszkody. Jej nieśmiałość i jego nałóg. Miłość. W ich przypadku wyjątkowo czysta.
-A my? - zapytał cicho, łapiąc jej dłoń. - Dlaczego nam nie wyszło? Przecież nasza miłość też była czysta?
-My Kamil byliśmy dziećmi. - próbowała odszukać wzrokiem Przemka. - To i tak by się nie udało.
-Więc dlaczego skłamałaś z Marcinem? Czego się bałaś? - zapytał lekko poddenerwowany.
-Nie wiem, co ci powiedział, ale ja nigdy cię nie okłamałam. - spojrzała mu w oczy. - Zawsze będziesz dla mnie ważny, ale nigdy nie byłeś najważniejszy. Przepraszam, jeśli cię zawiodłam.
-Zrobiłbym dla ciebie wszystko. - zbliżył się do dziewczyny. - O cokolwiek byś tylko mnie poprosiła.
Spojrzała ponownie na swój akt urodzenia, odetchnęła głęboko, upewniła się, że mężczyzna z zielonego samochodu wciąż ją obserwuje i nacisnęła dzwonek do drzwi. Policzyła do dziesięciu, a wtedy drzwi się otworzyły.
-Melania? - mężczyzna wyglądał na zaskoczonego.
-Chciałam z panem porozmawiać, panie Rafale. Nie zajmę dużo czasu. - mężczyzna przepuścił dziewczynę, zapraszając ją do salonu.
-Kawę, herbatę? - zapytał siadając obok niej. - Chociaż dla ciebie chyba najlepiej woda.
-Dziękuje, nie zajmę dużo czasu. - wyciągnęła teczkę na stół. - Kiedy urodził się Robert, pomyślałam, że nadszedł czas, żeby uporządkować pewne sprawy. Chciałabym, żeby mój syn wiedział, jakie są jego korzenia i ja również na to zasługuje. - spojrzała na mężczyznę.
-Nie rozumiem, Melu. Możesz jaśniej? - zapytał zaskoczony Kwasowski.
-Chciałabym zmienić swój akt urodzenia. - spojrzała na niego. - Chciałabym zmienić nazwisko mojego ojca. Mam prawo mieć wpisane jego nazwisko, choć chyba nie zdążę już długo jego ponosić. Chce mieć takie same prawa, jak moje rodzeństwo.
-Melania, ale o czym ty mówisz? - Rafał głośno przełknął ślinę. - Przecież twoimi rodzicami są Dorota i Henryk Włodarczykowie.
-Przemek też uważa, że powinnam to zostawić, skoro za chwilę i tak zostanę jego żoną, po co mieszać. Ale ja uważam, że powinnam mieć w akcie urodzenia swoje prawdziwe pochodzenie. I dlatego musisz zrobić test DNA, tato.
Każde spotkanie doprowadza do rozstania i tak zawsze będzie, dopóki życie jest śmiertelne. W każdym spotkaniu jest część żalu z rozstania, ale w każdym rozstaniu jest ta sama ilość radości ze spotkania.
Patrzył na śmiejącą się Melanię i nie mógł zrozumieć. Próbował z nią rozmawiać. Próbował, bo zawsze i tak zmieniała temat. Nie chciała poruszać tematu Marcina. Nie chciał zamęczać Wojtka, który i tak wystarczająco denerwował się ślubem. Zresztą i tak wątpił, by ten cokolwiek wiedział. Zostawała jeszcze Matylda, ale ta i tak niczego by nie powiedziała. Niczego więcej, co mogła mu powiedzieć. Nikt nie wiedział, że on i Melania kiedyś byli razem. Tym bardziej nikt nie wiedział, kim w jej życiu był Marcin. Musiał więc dowiedzieć się sam. Jednego był pewien, istniał powód, dla którego Melania go okłamała zostawiając tamtego dnia. I kiedyś się dowie.
Wyszła zaczerpnąć świeżego powietrza, gdy dobiegł ją jego zapach. Zapach, którego nie dało się z niczym pomylić. Zapach, który pasował tylko do Kwasowskiego. Nie spojrzała na niego. Nie odezwała się także pierwsza. Odwróciła się jedynie i spojrzała na bawiących się gości.
-Pięknie razem wyglądają. - odezwał się przerywając głuchą ciszę. - Zawsze wiedziałem, że kiedyś będą razem.
-Bo to jest miłość. - spojrzała na niego. - Taka, która pokona wszelkie przeszkody. Jej nieśmiałość i jego nałóg. Miłość. W ich przypadku wyjątkowo czysta.
-A my? - zapytał cicho, łapiąc jej dłoń. - Dlaczego nam nie wyszło? Przecież nasza miłość też była czysta?
-My Kamil byliśmy dziećmi. - próbowała odszukać wzrokiem Przemka. - To i tak by się nie udało.
-Więc dlaczego skłamałaś z Marcinem? Czego się bałaś? - zapytał lekko poddenerwowany.
-Nie wiem, co ci powiedział, ale ja nigdy cię nie okłamałam. - spojrzała mu w oczy. - Zawsze będziesz dla mnie ważny, ale nigdy nie byłeś najważniejszy. Przepraszam, jeśli cię zawiodłam.
-Zrobiłbym dla ciebie wszystko. - zbliżył się do dziewczyny. - O cokolwiek byś tylko mnie poprosiła.
Październik 2009
Weszła po cichu do domu. Już w przed pokoju słychać było krzyki rodziców. Co jak co, ale jej rodzice, nigdy się nie kłócili. To była jedyna prawda w tym domu. Rozmawiali, a nie kłócili się.
-To, jak jej wytłumaczysz, że nie może być z Kamilem? - Henryk wyraźnie podniósł głos. - Mnie nie słucha!
-Nie musimy od razu mówić jej prawdy. Przecież wiesz, jaka ona jest.
-Kochanie, nie ma innego wyjścia. Przecież i tak, kiedyś by się dowiedziała.
-Nie. Nie ma dowodów. - Dorota popatrzyła na męża. - Jest tak, jak powinno być. Zniszczyłam wszystko inne.
-To co zamierzasz? Chyba nie pozwolisz, żeby Melania sypiała z Kamilem, przecież to jest...
-Co jest? - Melania weszła do pomieszczenia. - Przecież nie mamy przed sobą sekretów.
-Córcia, to nie tak. - Dorota podeszła do córki. - My tylko chcemy cię chronić.
-Przed czym? Przecież znacie Kamila, on nie mógłby mnie skrzywdzić.
-Mama ma rację.
-Powiedzcie mi prawdę!
-Kochanie, nie ma innej prawdy - Henryk podszedł do dziewczyny.
-I tak się dowiem, a wtedy porozmawiamy inaczej.
-Nie musimy od razu mówić jej prawdy. Przecież wiesz, jaka ona jest.
-Kochanie, nie ma innego wyjścia. Przecież i tak, kiedyś by się dowiedziała.
-Nie. Nie ma dowodów. - Dorota popatrzyła na męża. - Jest tak, jak powinno być. Zniszczyłam wszystko inne.
-To co zamierzasz? Chyba nie pozwolisz, żeby Melania sypiała z Kamilem, przecież to jest...
-Co jest? - Melania weszła do pomieszczenia. - Przecież nie mamy przed sobą sekretów.
-Córcia, to nie tak. - Dorota podeszła do córki. - My tylko chcemy cię chronić.
-Przed czym? Przecież znacie Kamila, on nie mógłby mnie skrzywdzić.
-Mama ma rację.
-Powiedzcie mi prawdę!
-Kochanie, nie ma innej prawdy - Henryk podszedł do dziewczyny.
-I tak się dowiem, a wtedy porozmawiamy inaczej.
Spojrzała ponownie na swój akt urodzenia, odetchnęła głęboko, upewniła się, że mężczyzna z zielonego samochodu wciąż ją obserwuje i nacisnęła dzwonek do drzwi. Policzyła do dziesięciu, a wtedy drzwi się otworzyły.
-Melania? - mężczyzna wyglądał na zaskoczonego.
-Chciałam z panem porozmawiać, panie Rafale. Nie zajmę dużo czasu. - mężczyzna przepuścił dziewczynę, zapraszając ją do salonu.
-Kawę, herbatę? - zapytał siadając obok niej. - Chociaż dla ciebie chyba najlepiej woda.
-Dziękuje, nie zajmę dużo czasu. - wyciągnęła teczkę na stół. - Kiedy urodził się Robert, pomyślałam, że nadszedł czas, żeby uporządkować pewne sprawy. Chciałabym, żeby mój syn wiedział, jakie są jego korzenia i ja również na to zasługuje. - spojrzała na mężczyznę.
-Nie rozumiem, Melu. Możesz jaśniej? - zapytał zaskoczony Kwasowski.
-Chciałabym zmienić swój akt urodzenia. - spojrzała na niego. - Chciałabym zmienić nazwisko mojego ojca. Mam prawo mieć wpisane jego nazwisko, choć chyba nie zdążę już długo jego ponosić. Chce mieć takie same prawa, jak moje rodzeństwo.
-Melania, ale o czym ty mówisz? - Rafał głośno przełknął ślinę. - Przecież twoimi rodzicami są Dorota i Henryk Włodarczykowie.
-Przemek też uważa, że powinnam to zostawić, skoro za chwilę i tak zostanę jego żoną, po co mieszać. Ale ja uważam, że powinnam mieć w akcie urodzenia swoje prawdziwe pochodzenie. I dlatego musisz zrobić test DNA, tato.
Każde spotkanie doprowadza do rozstania i tak zawsze będzie, dopóki życie jest śmiertelne. W każdym spotkaniu jest część żalu z rozstania, ale w każdym rozstaniu jest ta sama ilość radości ze spotkania.
..........................
A więc ten tego, ogłaszam, że zaczynamy zabawę. :)
Kto się spodziewał takiego obrotu sprawy?
Jestem bezwarunkowo dumna z naszych Panów, wiem, że mogę osiągnąć wszystko.
Wakacyjnej niedzieli! :)
A więc ten tego, ogłaszam, że zaczynamy zabawę. :)
Kto się spodziewał takiego obrotu sprawy?
Jestem bezwarunkowo dumna z naszych Panów, wiem, że mogę osiągnąć wszystko.
Wakacyjnej niedzieli! :)
Człowiek robi sobie kilka dni wolnego i spotyka go takie coś po powrocie. Ty wiesz, że ja jestem zachwycona wszystkim, co dla nas piszesz. Wiesz, prawda? Ale tego się nie spodziewałam. Znaczy, domyślałam się, że Mela jest córką Kwasowskiego, ale jednak jestem zaskoczona sposobem rozegrania tego wszystkiego przez Melę. Będzie się działo.
OdpowiedzUsuńKasia.
Właśnie widać, że dopiero teraz zaczyna się niezła zabawa. Miałam takie przypuszczenia, ale sposób w jaki ona to powiedziała to dopiero było genialne. Czekam na więcej i zapraszam do siebie. Weny i pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń