Stała uparcie w tym samym miejscu od paru
godzin. Nie ruszyła się nawet o milimetr. To wszystko miało wyglądać inaczej.
Ona miała wyglądać inaczej. Mimo wszystko bolało ją to, co usłyszała
wczorajszego dnia, mimo wszystko. Przywołała w pamięci rozmowę z wczorajszego
dnia. Teraz miała pewność, że zmiecie go z powierzchni ziemi.
- O czym ty mówisz? - wstał i zaczął
chodzić po pomieszczeniu. - Jakim ojcem?
-Nie udawaj. - spojrzała na niego ze
spokojem w oczach. - Myślałeś, że uwierzę w wasze bajeczki? Miałeś romans z
moją matką, a my jesteśmy twoimi dziećmi.
-My? - zapytał zaskoczony.
-Ja i Wojciech. - odpowiedziała spokojnie
patrząc mu prosto w oczy.
-Bredzisz. - zaśmiał się nerwowo - Nigdy
nie miałem nic wspólnego z twoją matką. Zresztą jesteście podobni do
Włodarczyka...
-Powiedziała mi prawdę, całą prawdę -
wciąż patrzyła mu prosto w twarz. - Jeśli będzie trzeba opowiem o
wszystkim.
-Całą prawdę? Całą? A powiedziała ci, że to
ona wymyśliła ten związek? - zapytał, tak jakby troszkę pewniej? Ale nie dała
wyprowadzić się z równowagi.
-Oczywiście. - odparła pewnie. - Nie tylko ty grałeś na dwa fronty,
tato. Dlatego radzę ci zrobić te badania, inaczej o wszystkim dowie się Kamil,
a chyba nie chciałbyś mu tłumaczyć, dlaczego pieprzył własną siostrę. - zaczęła kierować się do wyjścia.
-Kochałem ją! - krzyknął za nią.
-Zabiłeś ją. - nie odwróciła się do niego. Przymknęła tylko powieki. I to była prawda, która zabiła wszystkich.
-Kochałem ją! - krzyknął za nią.
-Zabiłeś ją. - nie odwróciła się do niego. Przymknęła tylko powieki. I to była prawda, która zabiła wszystkich.
Przymknęła oczy i pozwoliła, by łzy
spływały po jej policzkach. Prawda okazała się brutalniejsza, niż wszyscy
przypuszczali, prawda sprawiała, że całe jej życie było jednym wielkim
kłamstwem.
Weszła po cichu do mieszkania. Przemek
spał na łóżku z Robertem w objęciach. Ucałowała główkę swojego synka i
przeniosła go do łóżeczka. Sama zaś wtuliła się w ramiona swojego mężczyzny.
Nie mogła jednak zasnąć. Słowa Kwasowskiego odbijały się w jej głowie niczym
echo. Po raz kolejny zamknęła oczy, ale sen nie przyszedł. Skrzywdzili ją ci,
którzy powinni ją chronić. Najbardziej. Odwróciła się na drugi bok i
przyglądała się Przemkowi. Zastanawiała się, jaką prawdę ukrywa on. Ile wie?
Ile powiedział mu ojciec? Nigdy o tym nie rozmawiali, jednak po grudniowej
rozmowie wszystko się zmieniło. Przemek był inny i to ją przerażało. Prawdziwie
przerażało. Teraz dopiero zacznie się zabawa. Żałowała tylko, że po wszystkim,
nigdy więcej się nie spotkają. Gra, którą sama zaczęła, wciągnęła ją na maksa.
Pokochała człowieka, którego kochać nie chciała, za tą miłość smażyć będzie się
w piekle. Pokochała syna człowieka, który zmusił ją do tego wszystkiego. Pokochała syna człowieka, który odebrał jej więcej, niż człowiek mógł sobie wyobrazić.
Obudził ją gwar dochodzący z pokoju obok.
Spojrzała na zegarek. Dziesiąta. Nie wiedziała, kiedy zasnęła, ale cieszyła
się, że Przemek wstawał do Młodego. Przebrała się i witając ze wszystkimi udała
się do łazienki. Na śmierć zapomniała o wycieczce, na którą mieli udać się
wszyscy. Wychodząc zauważyła pakującego ją Przemka i Kamila noszącego jej
dziecko. Zabolała ją pewna część jej organizmu. Nic jednak nie mogła na to
poradzić. Zapakowani w samochody udali się w kierunku Zakopanego. Melania nie
cierpiała gór, jednak nie miała siły kłócić się i o to. Kiedyś chodzili z
Kamilem po Bieszczadach całymi tygodniami, teraz jednak było to już tylko
smutną przeszłością.
-A jak nasi zakochańce? - zapytał
roześmiany Czauderna.
-Wyśmienicie. - odkrzyknął siedzący obok
chłopaka Wojciech. - Stary, mówię ci, małżeńskie życie jest najlepszym pod
słońcem. Ja na twoim miejscu już dawno wyznaczył termin ślubu i do tego czasu
przykuł Melanię do grzejnika.
-A ciebie zamknął w psychiatryku. -
odgryzła się wspomniana dziewczyna. - Nie ma co narzekać. A o reszcie pomyśli
się później.
Siedzieli wszyscy przy ogromnej pizzy i
śmiali się, jak za starych lat. Melka uparcie rozmawiała z Asią o nowych
butelkach i kurteczkach na chłodniejsze dni. Nigdy nie pomyślałby, że dwie
najważniejsze kobiety w jego życiu zostaną przyjaciółkami. Wojtek z Przemkiem
sprzeczali się o drobnostki, a Tyldzia robiła zdjęcia. Sezon był w pełni,
dlatego takie wieczory były rzadkością. Patrzył na swoich przyjaciół i pierwszy
raz w życiu zrozumiał sens słów Stefana. Pierwszy raz od poznania całej prawdy nie
winił siebie, ani Melki. Wiedział, że cała odpowiedzialność leży po stronie
starego Włodarczyka. I tylko jego.
-A może.. - odezwała się Melania. -
Zostalibyśmy do jutra. Nie ma sensu wracać. Jeśli oczywiście macie co zrobić z
dzieckiem.
-Myślę, że zakochany dziadek nie będzie
miał nam tego za złe. - zaśmiała się Asia. - Już dzwonię, a potem idziemy
tańczyć.
-I pić. - rzuciły jednocześnie Melania i
Matylda.
-A my, drodzy panowie, będziemy je
holować, trzy największy trupy w Polsce. - tak to zdecydowanie był dobry
dzień.
Przyjaźń jest czymś
kruchym i delikatnym niczym porcelana, jakże przecież cenna. Nie zawsze
przebiega bez starć, drobnych potyczek czy słownych przepychanek. Najważniejsze
jednak, by się w tym wszystkim nie zagubić i mimo nieporozumień trwać w tym
pięknym związku.
.......................
Nie wiem, co mam napisać...
Pojawia się dzisiaj, ale kiedy pojawi się następny, nie mam pojęcia.
Straciłam wenę, serce i pomysł na to opowiadanie.
Nigdy już nie napiszę w prologu, części zakończenia. Na maksa to blokuje.
Za powyżej przepraszam i obiecuje poprawę.
Do następnego.
Pojawia się dzisiaj, ale kiedy pojawi się następny, nie mam pojęcia.
Straciłam wenę, serce i pomysł na to opowiadanie.
Nigdy już nie napiszę w prologu, części zakończenia. Na maksa to blokuje.
Za powyżej przepraszam i obiecuje poprawę.
Do następnego.