To nie był najlepszy
pomysł, żeby iść z Kwasowskimi na kolacją. Nie był w nastroju, a uparcie boląca
głowa nie zachęcała do spotkań towarzyskich. Zwłaszcza, że spotkanie wcale nie
miało być miłe. Sam nie wiedział, dlaczego akurat on został pośrednikiem w tej całej
sprawie. Dla niego była zakończona zanim na dobre się rozpoczęła. Uwielbiał
Matyldę, Wojtka nawet lubił, ale o jego siostrze nie mógł powiedzieć ani jednego dobrego słowa. Melania Włodarczyk wciąż
budziła w nim strach. A on Przemysław Czauderna bał się w życiu tylko jednego,
pająków. Stał przed blokiem Kwasowskich i czekał na przypływ odwagi. Oddychając
głęboko pokonał w końcu schody dzielące go od mieszkania przyjaciela. Zadzwonił
delikatnie i czekał na właściciela. Gdy drzwi się otworzyły, nie miał już
wyboru. Uśmiechnął się delikatnie i podał Kamilowi wino. Ogarnął wzrokiem
pomieszczenie, jednak nigdzie nie dostrzegł panny Włodarczyk.
-Dzięki, że przyszedłeś.
Ktoś wreszcie musi mu przemówić do rozumu. – Kamil uśmiechnął się blado. –
Jeśli nie słucha już Melki, znaczy, że jest źle. Co jak co, ale Melanii on
zawsze słucha.
-Stary, ale wytłumacz mi
jedno. Co ja mam z tym wspólnego?
-Wiesz, jak kończą się
takie zabawy.
-I tak nie uwierzy. –
Przemek spojrzał na mężczyznę. – Dopóki nie straci wszystkiego, nie uwierzy.
Mariusz nie wierzył, zakładając sobie sznur na szyję. – na dźwięk dzwonka aż
podskoczył. – Wojtka nie będzie, tak?
-Tak, tylko Matylda i Mela. – usłyszał śmiech na
korytarzu, teraz tylko wystarczyło zachować zimną krew.
-Przepraszamy za spóźnienie,
ale jedyne dziecko tej tu, nie chciało nas wypuścić. – Tylka uściskała
chłopaków.
-Dziecko? – zapytał
niepewnie on.
-Zazwyczaj mówimy o
takim małym zaróżowionym niemowlęciu, które samo się nie naje, nie napije i nie
przewinie kupy. – uśmiechnęła się do chłopaka. – Nie mieliśmy chyba jeszcze
okazji, żeby...
-Jaka ze mnie dupa. –
Kamil strzelił sobie ręką w czoło. – Przecież wy się nie znacie. Przemek to
jest siostra Wojtka, Melania. Mela to jest Przemek, ten który musi nam pomóc.
-Cześć – wyciągnęła
dłoń, ku chłopakowi.
Uśmiechnęła się, więc
gra dopiero się rozpoczynała. Jak się zakończy zależy tylko od nich.
-Ale jakim dzieckiem? –
Kamil spojrzał na kuzynkę.
-Stefek wrócił z
dalekiej podróży.
-On jeszcze żyje? –
zapytał Kamil pamiętając staruszka z osiedla Włodarczyków.
-I dalszym ciągu cię nie
pozdrawia.
-Ok. Jeszcze raz. –
odezwała się niepewnie Tylka. – Chcecie, żeby poszedł na terapię tak?
-Nie. Nie zrozumiałaś, Tyldzia. – Asia spojrzała na
dziewczynę. – Przemek i Melka mają rację. Terapia nic nie da.
Trzeba wymyślić coś innego.
-Co?
-Tego jeszcze nie wiemy.
– Kamil podrapał się po głowie.
-Gdybym go nie znała, to kazałabym ci od niego odejść.
Ale wtedy, nawet diabeł nie wyciągnie go stamtąd. –Mela spojrzała na
przyjaciółkę. – Ale to nie wypali. Trzeba wymyślić coś innego.
-Powiedzmy mu prawdę. –
Kamil spojrzał niepewnie na dziewczynę, która aż zakrztusiła się własną śliną.
-Ty chyba jesteś
niepoważny! Kwasowski, ja naprawdę cię kiedyś zamorduje i każdy sąd mnie
uniewinni! – Melania krzyknęła. – Zacznij wreszcie myśleć czymś innym niż swoim
malutkim przyjacielem.
-A masz inne wyjście?
-Znajdzie się! –
spojrzała na niego. – Nie dowie się tylko on, a ja nie mam zamiaru tłumaczyć
mamie, dlaczego przypadkiem jej ukochany kandydat na zięcia nim nie został! I
wtedy na pewno będziesz martwy.
-To co chcesz zrobić?
-Zmienić Wronę w
przykładnego męża. Na to mój szanowny brat nie pozwoli.
-Żebyś czasem jeszcze za
mąż nie wyszła.
Siedziała na ławce przed
blokiem nie wiedząc, co ma ze sobą zrobić. Z jednej strony musiała mu pomóc, z
drugiej nie marzyła o niczym innym, jak tylko o powrocie do swojego życia.
Trzymała w ręce papierosa. Ona też była uzależniona. Od nich, od adrenaliny, od
zmian. Tak, jakby bała się stagnacji. W jednej chwili zmieniała całe swoje życie,
zostawiając za sobą wszystko. Paliła mosty, by nie mieć do czego wracać.
Poczuła, jak dosiada się do niej Przemek. Nie powiedział nic. Bo co można było
powiedzieć w takiej sytuacji. Pozwolił, by wtuliła się w jego ramię. Musiała
zrobić wszystko, by nie został kolejnym uzależnieniem w jej życiu.
-Widzę, że w tej
rodzinie wszyscy macie swoje uzależnienia. – zaśmiał się cicho.
-Rzuciłam kilka lat
temu, ale zawsze mam je w pogotowiu. – spojrzała na niego. – Jak się
dowiedziałeś?
-Mój szwagier grał.
Kiedy Mariusz dogorywał, Wojtek zaczynał.
-Przestał? – zapytała z
nadzieją w głosie.
-Powiesił się. – spuścił
głowę. – Nie mogliśmy mu pomóc. Gdy moja siostra dowiedziała się o długach,
kazała mu się iść leczyć. Wzięła kredyt i je spłaciła, ale on już nie był do
życia. Wolał ze sobą skończyć.
-Przykro mi. –
powiedziała cicho w jego szyję.
-Nie sądziłem, że nikt
się nie połapie. – zaśmiał się. – Melania Włodarczyk jest przecież ostra i zła.
-Że lepiej ze mną nie
zadzierać, bo połykam w całości, też mówili? – zaśmiali się. – Też to
słyszałam, ale jakoś jeszcze żyjesz. Przemek?
-Tak. – spojrzał na nią.
-A co jeśli nam się nie
uda? Jeśli nie znajdziemy sposobu?
-On porządnie cię
skrzywdził i kiedyś mi powiesz wszystko, a wtedy ja zrobię z nim porządek. –
uśmiechnął się. – Czyli można powiedzieć, że Mela Włodarczyk potrafi być
oswojona i całkiem całkiem.
-Weź, poza oficjalna -
zaśmiała się.
-Po nieoficjalną
zapraszam później. - puścił jej oczko.
Czy można zakochać się w
ciągu jednej chwili? W kimś kogo zupełnie się nie zna? Czy można czuć ciepło w
okolicach serca widząc człowieka? Tak. Chyba tak. Tak przynajmniej mu się
zdawało. Początkowo myślał, że to tylko gra. Że zapomni o niej, gdy tylko to
wszystko się skończy. Nie zapomniał i wiedział, że już nie zapomni. Była tu.
Tuż obok. Miał ją na wyciągnięcie ręki i musiał zrobić wszystko, by chciała z
nim zostać. By przestała się bać. By zapomniała cierpieć. By ten , który zrobił
jej krzywdę zapłacił za wszystko. Obiecał to ojcu, więc zrobi wszystko, by
obietnicy dotrzymać. On Przemysław Czauderna zrobi wszystko, by Melka znów
zaczęła czuć. By nie musiała uciekać. By chciała zostać. Tak. Zdecydowanie się
zakochał.
...............................
A gdyby tak wszystko rzucić i wyjechać Bieszczady? Albo jeszcze lepiej zacząć hodować małpy na Antarktydzie? Brawo nasi i do przodu (a obiecałam sobie, że koniec z piłką, jakąkolwiek) :)
Do następnego (może zdąży się napisać do przyszłej niedzieli) :)
Buziaki!
Mówiłam Ci już, że uwielbiam Melkę? Z każdym wpisem coraz bardziej i bardziej :)
OdpowiedzUsuńWrona na męża? Przykładnego? Hahaha! Mo chyba nie :)
A gdyby tak rzucić wszystko? O tak! :)
Buziaki!
Troszeczkę się pogubiłam, ale zrozumiałam. Przemek taki uroczy, jak jest zakochany <33 Zapraszam do siebie i liczę na opinie.
OdpowiedzUsuńhttp://chce-jak-ksiezniczka-z-ksieciem.blogspot.com/
http://czas-wrocic-do-gry.blogspot.com/
Przemek <3 Szkoda mi Wojtka, ale on sam sobie winien. Tylko Melki nie mogę rozgryźć. Mam wrażenie, że ona coś ukrywa.
OdpowiedzUsuńKasia.