niedziela, 19 czerwca 2016

06. Zmienić Wronę w przykładnego męża. Na to mój szanowny brat nie pozwoli.

To nie był najlepszy pomysł, żeby iść z Kwasowskimi na kolacją. Nie był w nastroju, a uparcie boląca głowa nie zachęcała do spotkań towarzyskich. Zwłaszcza, że spotkanie wcale nie miało być miłe. Sam nie wiedział, dlaczego akurat on został pośrednikiem w tej całej sprawie. Dla niego była zakończona zanim na dobre się rozpoczęła. Uwielbiał Matyldę, Wojtka nawet lubił, ale o jego siostrze nie mógł powiedzieć  ani jednego dobrego słowa. Melania Włodarczyk wciąż budziła w nim strach. A on Przemysław Czauderna bał się w życiu tylko jednego, pająków. Stał przed blokiem Kwasowskich i czekał na przypływ odwagi. Oddychając głęboko pokonał w końcu schody dzielące go od mieszkania przyjaciela. Zadzwonił delikatnie i czekał na właściciela. Gdy drzwi się otworzyły, nie miał już wyboru. Uśmiechnął się delikatnie i podał Kamilowi wino. Ogarnął wzrokiem pomieszczenie, jednak nigdzie nie dostrzegł panny Włodarczyk.
-Dzięki, że przyszedłeś. Ktoś wreszcie musi mu przemówić do rozumu. – Kamil uśmiechnął się blado. – Jeśli nie słucha już Melki, znaczy, że jest źle. Co jak co, ale Melanii on zawsze słucha.
-Stary, ale wytłumacz mi jedno. Co ja mam z tym wspólnego?
-Wiesz, jak kończą się takie zabawy.
-I tak nie uwierzy. – Przemek spojrzał na mężczyznę. – Dopóki nie straci wszystkiego, nie uwierzy. Mariusz nie wierzył, zakładając sobie sznur na szyję. – na dźwięk dzwonka aż podskoczył. – Wojtka nie będzie, tak?
-Tak,  tylko Matylda i Mela. – usłyszał śmiech na korytarzu, teraz tylko wystarczyło zachować zimną krew.

-Przepraszamy za spóźnienie, ale jedyne dziecko tej tu, nie chciało nas wypuścić. – Tylka uściskała chłopaków.
-Dziecko? – zapytał niepewnie on.
-Zazwyczaj mówimy o takim małym zaróżowionym niemowlęciu, które samo się nie naje, nie napije i nie przewinie kupy. – uśmiechnęła się do chłopaka. – Nie mieliśmy chyba jeszcze okazji, żeby...
-Jaka ze mnie dupa. – Kamil strzelił sobie ręką w czoło. – Przecież wy się nie znacie. Przemek to jest siostra Wojtka, Melania. Mela to jest Przemek, ten który musi nam pomóc.
-Cześć – wyciągnęła dłoń, ku chłopakowi.
Uśmiechnęła się, więc gra dopiero się rozpoczynała. Jak się zakończy zależy tylko od nich. 
-Ale jakim dzieckiem? – Kamil spojrzał na kuzynkę.
-Stefek wrócił z dalekiej podróży.
-On jeszcze żyje? – zapytał Kamil pamiętając staruszka z osiedla Włodarczyków.
-I dalszym ciągu cię nie pozdrawia.

-Ok. Jeszcze raz. – odezwała się niepewnie Tylka. – Chcecie, żeby poszedł na terapię tak?
-Nie. Nie zrozumiałaś, Tyldzia. – Asia spojrzała na dziewczynę. – Przemek i Melka mają rację. Terapia nic nie da. Trzeba wymyślić coś innego.
-Co?
-Tego jeszcze nie wiemy. – Kamil podrapał się po głowie.
-Gdybym go nie znała, to kazałabym ci od niego odejść. Ale wtedy, nawet diabeł nie wyciągnie go stamtąd. –Mela spojrzała na przyjaciółkę. – Ale to nie wypali. Trzeba wymyślić coś innego.
-Powiedzmy mu prawdę. – Kamil spojrzał niepewnie na dziewczynę, która aż zakrztusiła się własną śliną.
-Ty chyba jesteś niepoważny! Kwasowski, ja naprawdę cię kiedyś zamorduje i każdy sąd mnie uniewinni! – Melania krzyknęła. – Zacznij wreszcie myśleć czymś innym niż swoim malutkim przyjacielem.
-A masz inne wyjście?
-Znajdzie się! – spojrzała na niego. – Nie dowie się tylko on, a ja nie mam zamiaru tłumaczyć mamie, dlaczego przypadkiem jej ukochany kandydat na zięcia nim nie został! I wtedy na pewno będziesz martwy.
-To co chcesz zrobić?
-Zmienić Wronę w przykładnego męża. Na to mój szanowny brat nie pozwoli.
-Żebyś czasem jeszcze za mąż nie wyszła.

Siedziała na ławce przed blokiem nie wiedząc, co ma ze sobą zrobić. Z jednej strony musiała mu pomóc, z drugiej nie marzyła o niczym innym, jak tylko o powrocie do swojego życia. Trzymała w ręce papierosa. Ona też była uzależniona. Od nich, od adrenaliny, od zmian. Tak, jakby bała się stagnacji. W jednej chwili zmieniała całe swoje życie, zostawiając za sobą wszystko. Paliła mosty, by nie mieć do czego wracać. Poczuła, jak dosiada się do niej Przemek. Nie powiedział nic. Bo co można było powiedzieć w takiej sytuacji. Pozwolił, by wtuliła się w jego ramię. Musiała zrobić wszystko, by nie został kolejnym uzależnieniem w jej życiu.
-Widzę, że w tej rodzinie wszyscy macie swoje uzależnienia. – zaśmiał się cicho.
-Rzuciłam kilka lat temu, ale zawsze mam je w pogotowiu. – spojrzała na niego. – Jak się dowiedziałeś?
-Mój szwagier grał. Kiedy Mariusz dogorywał, Wojtek zaczynał.
-Przestał? – zapytała z nadzieją w głosie.
-Powiesił się. – spuścił głowę. – Nie mogliśmy mu pomóc. Gdy moja siostra dowiedziała się o długach, kazała mu się iść leczyć. Wzięła kredyt i je spłaciła, ale on już nie był do życia. Wolał ze sobą skończyć.
-Przykro mi. – powiedziała cicho w jego szyję.
-Nie sądziłem, że nikt się nie połapie. – zaśmiał się. – Melania Włodarczyk jest przecież ostra i zła.
-Że lepiej ze mną nie zadzierać, bo połykam w całości, też mówili? – zaśmiali się. – Też to słyszałam, ale jakoś jeszcze żyjesz. Przemek?
-Tak. – spojrzał na nią.
-A co jeśli nam się nie uda? Jeśli nie znajdziemy sposobu?
-On porządnie cię skrzywdził i kiedyś mi powiesz wszystko, a wtedy ja zrobię z nim porządek. – uśmiechnął się. – Czyli można powiedzieć, że Mela Włodarczyk potrafi być oswojona i całkiem całkiem. 
-Weź, poza oficjalna - zaśmiała się. 
-Po nieoficjalną zapraszam później. - puścił jej oczko. 


Czy można zakochać się w ciągu jednej chwili? W kimś kogo zupełnie się nie zna? Czy można czuć ciepło w okolicach serca widząc człowieka? Tak. Chyba tak. Tak przynajmniej mu się zdawało. Początkowo myślał, że to tylko gra. Że zapomni o niej, gdy tylko to wszystko się skończy. Nie zapomniał i wiedział, że już nie zapomni. Była tu. Tuż obok. Miał ją na wyciągnięcie ręki i musiał zrobić wszystko, by chciała z nim zostać. By przestała się bać. By zapomniała cierpieć. By ten , który zrobił jej krzywdę zapłacił za wszystko. Obiecał to ojcu, więc zrobi wszystko, by obietnicy dotrzymać. On Przemysław Czauderna zrobi wszystko, by Melka znów zaczęła czuć. By nie musiała uciekać. By chciała zostać. Tak. Zdecydowanie się zakochał. 

Ci, którzy są z Tobą w najgorszych dniach w pełni zasługują na to żebyś poświęcił im swoje najlepsze dni. 


...............................
A gdyby tak wszystko rzucić i wyjechać Bieszczady? Albo jeszcze lepiej zacząć hodować małpy na Antarktydzie
Brawo nasi i do przodu (a obiecałam sobie, że koniec z piłką, jakąkolwiek) :)
Do następnego (może zdąży się napisać do przyszłej niedzieli) :)
Buziaki!

3 komentarze:

  1. Mówiłam Ci już, że uwielbiam Melkę? Z każdym wpisem coraz bardziej i bardziej :)
    Wrona na męża? Przykładnego? Hahaha! Mo chyba nie :)
    A gdyby tak rzucić wszystko? O tak! :)
    Buziaki!

    OdpowiedzUsuń
  2. Troszeczkę się pogubiłam, ale zrozumiałam. Przemek taki uroczy, jak jest zakochany <33 Zapraszam do siebie i liczę na opinie.
    http://chce-jak-ksiezniczka-z-ksieciem.blogspot.com/
    http://czas-wrocic-do-gry.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Przemek <3 Szkoda mi Wojtka, ale on sam sobie winien. Tylko Melki nie mogę rozgryźć. Mam wrażenie, że ona coś ukrywa.
    Kasia.

    OdpowiedzUsuń